Twierdza Kołobrzeg

Baszta Prochowa, która wyleciała w powietrze

Baszta Prochowa, która wyleciała w powietrze

Kołobrzeskie baszty, a właściwie wieże, w dużej części swojego funkcjonowania pozostają nieznane. Czasami, w niektórych momentach historii coś o nich zapisano, ale tak naprawdę zbyt mało, aby napisać coś więcej. Zdani jesteśmy na domysły i milczenie źródeł. Dziś o Baszcie Prochowej.


Pisałem niedawno o historii Baszty Lontowej (przeczytaj). A ponieważ podczas wieczornego zwiedzania ze Strażą Nocną obiecałem, że będzie opis historii kolejnej baszty, czas było nad tą kwestią zastanowić się nieco dłużej. W historiografii nie zachowała się inna nazwa tej baszty, jak prochowa, oznacza to, że przechowywano w niej proch. Nie wiemy, kiedy powstała i jesteśmy zdani na domniemanie. Opis historyczny wskazuje, że baszta ta znajdowała się nad Parsętą, a to oznacza, że musiała powstać już po powiększeniu Kołobrzegu o tereny nad rzeką z początkiem XV wieku. Nie ma jednak pewności, że już w tym czasie Kołobrzeg miał tak wysokie i potężne obiekty fortyfikacyjne. Nie jest wykluczone, że powstawały wówczas kwadratowe i okrągłe wieże o charakterze otwartym, których zadaniem była funkcja obronna i pośrednio magazynowa. Baszta Prochowa była okrągła.

W kolejnych latach wieże mogły zostać rozbudowane i przykryte, albo zbudowane od nowa. Trwająca w latach 1442-1466 wojna kołobrzesko-biskupia była tym zagrożeniem dla miasta, które spowodowało, że zaczęto rozbudować system obronny Kołobrzegu. Wiemy, że około połowy XV wieku mury miejskie były już gotowe, a ponadto zbudowano nową bramę. Niewykluczone, że to jest ten właściwy okres inwestycyjny dla Kołobrzegu w okresie wojennym. Historycy niemieccy wskazywali, że wojny Hanzy z Danią, zakończone pokojem stralsundzkim w 1370 roku, były wojnami bez używania broni czarnoprochowej, ale wiadomo też, że już dekadę później taka broń była w Kołobrzegu dostępna. W 1383 roku jest informacja o zakupie za 6 marek "mniejszego karabinu". Być może chodzi o bombardy, które Kołobrzeg posiadał i mowa jest o tym w innych miejscach. Mamy też informację, że w 1381 roku Kołobrzeg sprowadził rusznikarza, prawdopodobnie z Lubeki, celem nauki mieszkańców obsługi nowej broni. Początkowo, za wytwarzanie prochu odpowiadali miejscy urzędnicy i stanowiło to ich dochód. W 1484 roku, rada miejska w dowód uznania za zasługi, podarowała Heinrichowi Pipenborgowi ogród kapuściany. Była to wdzięczność za oddanie w wytwarzaniu prochu i strzał ognistych. H. Riemann wskazuje, że własną prochownię Kołobrzeg posiadał dopiero po wprowadzeniu reformacji. Powstaje jednak wątpliwość, czy to domniemana data budowy baszty, nowego magazynu, czy też adaptacja baszty na cele magazynowe. W związku z brakiem źródeł, te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Znamy natomiast przybliżoną lokalizację tej wieży. Znajdowała się ona przy Bramie Mniszej (właściwie furcie wodnej nad rzeką).

6 czerwca 1653 roku Brandenburgia przejęła Kołobrzeg z rąk szwedzkich. Miasto formalnie ogłoszono twierdzą. W 1655 roku znormalizowano zasady stacjonowania tu stałego garnizonu. Po zakończeniu okresu bez władzy po bezpotomnej śmierci księcia Bogusława XIV, ostatniego Gryfity na tronie szczecińskim, a także po ustaniu władztwa Szwedów, którzy zdobyli miasto po zakończeniu oblężenia w 1631 roku, rozpoczął się okres władztwa brandenburskiego. Dla wojskowych ważne było dalsze fortyfikowanie Kołobrzegu, ale także gotowość do obrony. Prawdopodobnie to nowej władzy można przypisać zaopatrzenie Baszty Prochowej nad Parsętą w 82 cetnary prochu. Próbowałem ustalić ile to było. Encyklopedie miar wskazują, że używany wówczas cetnar miał ok. 100 funtów, a 1 funt to ok 0.50 kg. Razem dawałoby to 4100 kg prochu, czyli ponad 4 tony.

To była niedziela, 3 maja 1657 roku. Jak odnotowali kronikarze, była godzina 5 po południu. Już wcześniej nad miastem pojawiły się upiorne chmury i burza była nieunikniona. Na niebie dało się zobaczyć pioruny i towarzyszące im grzmoty. Jeden z nich trafił w wieżę z prochem nad Parsętą. Jak pisze H. Riemann, baszta w jednej chwili została wyrwana z ziemi i wyleciała w powietrze. Siła eksplozji musiała być ogromna. Zmiecione zostały znajdujące się nad rzeką koszary. Pod gruzami znaleziono ciała 16 żołnierzy. Gryficki historyk nie podaje pozostałych liczb dotyczących zgonów, wskazuje jednakże, że były kobiety, które zmarły na skutek fali uderzeniowej, prawdopodobnie w wyniku szoku. 11-letni syn radcy nadwornego i urzędnika rządowego Immanuela Plakotomusa schronił się u swojego nauczyciela przy Bramie Mnisiej (później na mapach zwana Kütertor). Eksplozja zniszczyła budynek, młody człowiek zginął pod gruzami, a jego towarzysza wygrzebano żywego.

Zniszczenia w mieście musiały być ogromne. Jeśli nie ogień z detonacji, to latające kawały muru, a jeśli i nie to, to potężna fala uderzeniowa, która musiała wstrząsnąć miastem i to dosłownie. W większości budynków w Kołobrzegu wypadły szyby. Budynki przy ul. Wąskiej, Mariackiej i Katedralnej ucierpiały najbardziej. Jeśli eksplozja ich nie zniszczyła i się nie zapadły, to popękały. Być może wtedy uszkodzona została znajdująca się w tej lokalizacji brama, prowadząca na Górę Solną. Poważnie uszkodzona została wieża kościoła Mariackiego. Ciśnienie na wysokości około 40 metrów miało niszczycielską siłę, na tyle dużą, że ściany popękały. Rysy musiały być spore, bo zdecydowano się przemurować wieżę południową. W dokumentach katedry nie ma na ten temat informacji. Patrząc jednak na zakres prac, niewykluczone jest, że uszkodzony został hełm południowy. Być może nie tylko on. Podczas przemurowywania ścian wieży, nie odtworzono ich pierwotnej grubości, ale mocno odchudzono. Ponadto, zastosowano o wiele uboższą wersję dekoracyjną tej części kościoła na zewnątrz, zakłócając przebieg istniejących blend maswerkowych.

Drugim uszkodzonym kościołem był mały kościół nad Parsętą. 11 września 1649 roku świątynia ledwo została podniesiona ze zgliszczy wojny trzydziestoletniej i wielkiego pożaru miasta z 1630 roku, gdy znowu los spowodował, że przestano odprawiać tu nabożeństwa. Kościół dla wiernych otwarto dopiero w 1670 roku, ale naprawy trwały jeszcze kolejne lata. Przez ten czas rozpamiętywano także tę wielką tragedię. Jednym z tekstów jest książeczka kaznodziei w małym kościele, wówczas kościele garnizonowym, poświęcona eksplozji baszty w Kołobrzegu, pt. "Brevis consideratio fulminantis dextrae Dei, qua 3 Mai 1657 ipsa rogationum Dominica, immenso ac horrendo tonitru, armamentarium maius in urbe Colberga, ob accensos in eo coelitus tormentarii pulveris centenarios LXXXII, cum multo maxima totius ciuitatis concussione atque consternatione, funditus euersum”, która drukiem miała ukazać się w Greifswaldzie. Poszukiwałem jej, ale nie udało mi się dotrzeć, poza niewielkimi wypisami. Joachim Heidemann zmarł w 1703 roku i został pochowany w katedrze. Zachowała się mowa pogrzebowa z tej uroczystości.

Powstaje teraz kwestia uplastycznienia samej baszty. Na obrazie Johanna Wolfarta, który do 1945 roku znajdował się w Sali Wielkiej ratusza kołobrzeskiego, mamy przedstawiony widok Kołobrzegu w 1614 roku. Nad Parsętą, na wysokości ul. Wąskiej widoczne są dwie baszty, po prawej i lewej stronie Bramy Mnisiej (fot. 1). Wydaje się, że Baszta Prochowa to ta po prawej stronie, natomiast okrągła wieża z dekoracją w górnej części mogłaby być bramą miejską, ale to tylko robocza hipoteza. Prof. Marian Rębkowski, realizując swój hipotetyczny widok miasta, dostępny w Muzeum Miasta Kołobrzeg, bramę prowadzącą na Górę Solną zrobił kwadratową, baszta z dekoracją nad rzeką jest jedna i to jest Baszta Prochowa, a po prawej jest Brama Mnisia (fot. 2).

Na ilustracji nr 3 jest plan fortyfikacji twierdzy z 1848 roku. Literką "r" zaznaczoną wieżę prochową, tyle, że znajduje się ona na wysokości ulicy Katedralnej. W opisach historycznych pojawia się informacja o odbudowie zniszczonej wieży w XVIII wieku. Część historyków wskazuje, że była to wieża, zwana błękitną, którą zamieniono na wieżę prochową po eksplozji w 1657 roku. Znajdowała się ona na planie Bastionu Halberstadt.

Detonacje wież prochowych nie były czymś specjalnie nadzwyczajnym. Wylatywały one w powietrze zarówno w czasie pokoju jak i wojny. W 1749 roku, 21 czerwca, piorun uderzył w basztę we Wrocławiu, w której znajdowało się 200 beczek prochu. Najpierw wybuchł pożar, a potem doszło do ogromnej detonacji, która znalazła się na rysunku (ilustracja wprowadzająca). Wybito także medal upamiętniający tę tragedię. W samym Kołobrzegu do tragedii mogło dojść także kilka lat później, po wybuchu baszty z prochem. W 1660 roku pożar wybuchł w zbrojowni, gdzie również przetrzymywano proch. Na szczęście ogień udało się ugasić, a zbrojownię zbudowano w takich sposób, że magazyn prochu znajdował się głęboko w ziemi.

Robert Dziemba





Administratorem danych osobowych jest Grupa Rekonstrukcji Historycznych Kołobrzeg z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Złotej 3/9 78-100 Kołobrzeg, z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 512-583-918. Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa..

Copyright © 2015-2023 GRH Kołobrzeg, tel. 500 166 222. Wszelkie prawa zastrzeżone.