Twierdza Kołobrzeg

To jest Baszta Lontowa, prochowa nie istnieje od 1657 roku

To jest Baszta Lontowa, prochowa nie istnieje od 1657 roku

Miasto poprosiło mnie niedawno o opracowanie jakiejś koncepcji historycznej adaptacji "Baszty Prochowej". Warto zwrócić uwagę na używanie tej nazwy w obiegu publicznym. Postanowiłem zacząć od ustalenia, jak nazywała się baszta, czemu służyła i jakie miała przeznaczenie. I choć prace zajęły mi 2 tygodnie, to warto było, bo spotkało mnie spore zaskoczenie.


Na baszcie po dziś dzień znajduje się stara tablica z napisem "Baszta Prochowa". Hieronim Kroczyński w swoich najnowszych publikacjach stosuje już zapis Baszta Lontowa, ale nie wskazuje źródła tego nazewnictwa. Doszło do tego, że w obiegu znalazł się i taki zapis, że jest to "Baszta Lontowa zwana Prochową". Postanowiłem sprawdzić, czy można rozstrzygnąć nazwę tego zabytku. Problem w tym, że w dokumentach pisanych po łacinie, nie mówi się o basztach, tylko o wieżach. I rzadko te wieże mają nazwy, a gdy już tak jest, jak to ma miejsce w "Księdze Miejskiej", to są to: turris, turris campanarum, turris campanilis, Turris Captivorum, turris ecclesie b. Marie, turris parochialis ecclesie (wieża, dwukrotnie pojawia się dzwonnica, Wieża Więźniów, wieża kościoła Mariackiego, wieża kościoła parafialnego - w średniowieczu w Kołobrzegu był tylko jeden kościół parafialny - kolegiata Marii Panny). Pierwsza wieża wzmiankowana jest na "platea Doleatorum", czyli na średniowiecznej ulicy Bednarskiej, obecnie jest to odcinek ul. Mariackiej pomiędzy Wąską a Katedralną. Wydaje się, że osoba czyniąca ten zapis gospodarczy miała bardziej na myśli wieżę kościoła Mariackiego. I tak też często wzmiankowane są te lokalizacje jako "ex opposito", czyli wieża jest punktem odniesienia. Znającym pełną lokalizację wież żyjącym w średniowieczu ludziom było łatwiej tak się orientować niż nam, żyjącym jakieś 600 lat później. Ciekawy jest wpis dotyczący Johannesa Sleffa, dotyczący zabezpieczenia budowy konstrukcji wieży kościoła Mariackiego, natomiast pozostałe mają charakter informujący o położeniu nieruchomości.

Równie ciekawe są zapisy dotyczące Wieży Więźniów. Po pierwsze, zapis ten jest bardzo wczesny, i pochodzi z około siódmej dekady XIV wieku. Wszakże H. Kroczyński doszukuje się tej wieży już w 1319 roku, ale mi takiego źródła znaleźć się nie udało. Niemniej możemy potwierdzić istnienie Wieży Więźniów już w XIV wieku, tyle, że nie ma podanej jej lokalizacji. W tej kwestii trzeba poddać się tradycyjnemu usytuowaniu tej baszty i na niektórych niemieckich historyków z przełomu XIX i XX wieku. Opierają się oni na tradycji (L. Böttger) i wskazują usytuowanie obiektu właśnie w tej części ul. Wąskiej i nieistniejących już w XIX wieku murów miejskich.

Niestety, ale na więcej informacji źródłowych dotyczących wież nie natknąłem się, pomimo dość szerokiej kwerendy. Nie ma po nich śladu nawet w pierwszej części "Księgi Miejskiej" w opracowaniu E. Sandowa. Wiadomo natomiast, że około 1350 roku rozpoczęto budowę murowanych murów obronnych, które zastępowały wał ziemny, otaczający średniowieczne miasto. Zawarty w 1370 roku pokój stralsundzki, wpływający na miejską prosperitę, pozwolił na jeszcze większe inwestycje, więc budowa muru zapewne postępowała i zapewne objęła także nową część miasta, powiększonego o zasypany brzeg Parsęty. Ponieważ nie mamy zbyt wielu informacji o murach, jesteśmy zdani tu na spekulacje. Być może pierwotne baszty miały charakter otwarty, typowy dla owego czasu (widać je, kwadratowe i okrągłe, np. na XVII-wiecznym planie Świdwina, być może takie były początki nad Parsętą). Wówczas Kołobrzeg nie miał większych zagrożeń zewnętrznych, był to raczej spokojny czas prosperity. Wszystko zmieniło się w 1442 roku. Spór Kołobrzegu z biskupem kamieńskim zamienia się w tzw. wojnę kołobrzesko-biskupią. Pod murami miejskimi stanął Zygfryd II von Borck, biskup kamieński, któremu towarzyszył oddział zbrojnych. Miasto zamknęło bramy i było gotowe do obrony. Atakujący obozowali pod murami, ale do walki nie doszło. Z tego zdarzenia rada miejska wyciągnęła wnioski i przystąpiono do budowy nowych fortyfikacji. Około 1445 roku ruszają inwestycje. Mur uzyskuje długość 1570 metrów. Powstaje Brama Nova zwana też Bramą Panewników, która stanęła za skrzyżowaniem obecnej ul. Dubois i Armii Krajowej w kierunku północno zachodnim. To w tym czasie musiały powstać dwie pozostałe wieże, które znamy. Pierwsza z nich, zapewne okrągła, to Baszta Prochowa, ale nad Parsętą. Informacja źródłowa o jej istnieniu zachowała się, bo obiekt ten wybuchł w 1657 roku (zasługuje to na odrębny artykuł). Tymczasem wieża przy ul. Dubois nie ostała się w źródłach, ale również musiała powstać w połowie XV wieku. Dzięki takim działaniom, miasto umocniło się na wszystkich kierunkach i mogło prowadzić skuteczną obroną na wypadek ataku. Potwierdziło się to podczas napadu wojsk biskupich w grudniu 1462 roku (przeczytaj).

Baszta przy ul. Dubois, prawdopodobnie w okresie późnego średniowiecza mogła zostać przebudowana. Stąd jej dekoracja ceramiczna nawiązywałaby do nieco późniejszego okresu. Zapewne w tych latach nie było już takiego zagrożenia zewnętrznego. Co ciekawe, brak tego zagrożenia powodował, że obiekty fortyfikacyjne wykorzystywano na cele mieszkalne. Tak było w przypadku Zieleniewa. Wiadomo, że w XV wieku powstała tam wieża obronna, która służyła do kontrolowania wjazdu na groblę do miasta od strony tej wsi. Ale już w XVI wieku mowa jest o tym, że służyła za mieszkanie i siedzibę komornika. W XVI wieku nie lepiej było w samym Kołobrzegu. Gotyckie miasto skupione na 18 hektarach było zbyt małe dla 5 tysięcy ludzi. Było tłoczono, nie można było realizować nowych inwestycji. Najprawdopodobniej w tym czasie lub nieco później zaczęto wykorzystywać niektóre fortyfikacje także w celach mieszkalnych, inne jako spichrze lub magazyny.

Jako pierwszy, o baszcie przy ul. Dubois pisze H. Riemann (1873 r.). Tak opowiada o Kołobrzegu w połowie XV wieku: "Z pewnością był on wyposażony w większe i mniejsze wieże wojenne już około 1450 roku. Jedyna zachowana, Wieża Piszczka (Kunstpfeiferturm), już w XVII wieku była domem piszczka". O samym piszczku będzie nieco dalej. Problem z tekstem Riemanna polega na tym, że nie podaje on, która wieża się zachowała, a nigdzie indziej o wieżach wzmianki nie znalazłem. Analiza map i planów wskazuje, że w połowie XIX wieku była wskazywana tylko jedna baszta: przy ul. Dubois (ówczesna ul. Kowalska). Baszta ta jest nazywana "Luntenthurm". Jest to wówczas jedyna wieża zaznaczana w obszarze starego miasta. Sprawę wydaje się wyjaśniać architekt miejski, Heinrich Göbel, który w mało popularnej pracy "Die Städtebauliche entwicklung von Kolberg" z 1927 roku, podaje nazwy bram i obiektów średniowiecznych (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara). Na wschodzie jest więc Brama Kamienna, a następnie pisze: "Wieża Piszczka (Kunstpfeiferturm), Wieża Lontowa, która istnieje do dziś".

Niestety, sprawa nie jest tak oczywista, jakby się wydawało. Przywoływany tu już Ludwig Böttger, w swoim opracowaniu dotyczącym zabytków ziemi kołobrzeskiej pisze tak: "Około 1450 roku kamienne mury miejskie z pewnością wyposażono w duże i małe domy wojenne (używa tu zwrotu "Wikhäusern", o czym za chwilę). Do dziś zachowała się Wieża Piszczka i Wieża Lontowa. W budynku widoczne są pojedyncze zamurowane ostrołukowe otwory okienne oraz pozostałości płycin w szczycie. Budynek wkrótce zostanie rozebrany, aby zrobić miejsce pod drogę" (Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungs-Bezirks Köslin.T.3, Bd. 1, H. 1, Stettin 1889, s. 15). Informację o wieży piszczka i basztach L. Böttger przepisał od H. Riemanna. Riemann jako pierwszy używa staroniemieckiego "Wik" dla określenia wież Kołobrzegu jako wież wojennych i sam ten zwrot z dawnego języka tłumaczy. L. Böttger twórczo to rozwija do poziomu wskazanego w cytacie, niejakiego domu wojennego. Tyle, że w przeciwieństwie do H. Riemanna, który swoje opracowanie tworzył ponad 15 lat wcześniej, opisuje dwie baszty: Wieżę Piszczka i Wieżę Lontową. Jak wiadomo, co do zasady baszta przy ul. Wąskiej była Wieżą Więźniów. Ta nazwa jednak przed wojną w praktyce stosowana nie była, a przynajmniej na nią nie natrafiłem. Powód jest prosty. Gdy zainteresowano się tą architekturą, zdążono ją rozebrać. Na mapie z 1890 roku Wieży Więźniów już nie ma. Prawdopodobnie w tym czasie została rozebrana i zrobiła miejsce nowej ulicy, łączącej się z ul. Dubois (uwaga: przed wojną, ul. Wąska od strony katedry była ul. Prowiantową, a od strony ZUS, ul. Magazynową). Ulica Magazynowa i Prowiantowa miały swoje odzwierciedlenie historyczne. W tym miejscu bowiem znajdowały magazyny o przeznaczeniu wojskowym. L. Böttger w kolejnej pracy "Die Bau- und Kunstdenkmäler der Provinz Pommern, T.3, Bd. 1, H. 2", Stettin 1890, zamieszcza szkice obu wież i je podpisuje.

Do wątku nazewnictwa wież jeszcze powrócę. Natomiast kim był ów "Kunstpfeifer"? Co ciekawe, nie wzmiankuje o nim żadne znane mi opracowanie dotyczące historii miasta. Prześledziłem, mam nadzieję, że uważnie, literaturę niemiecką. Znalazłem tam kilka odniesień. Słowo "kunstpfeifer" możemy tłumaczyć jako piszczek. Nazwę tę tłumaczy się również jako dudziarz. Kunstpfeifer był wykwalifikowanym muzykiem, którego zatrudniano w miastach. Piszczkowie tworzyli zespoły, a nawet zrzeszali się w cechy. Byli niezwykle ważnym elementem miejskiej rzeczywistości, uświetniali jarmarki, miejskie imprezy, wesela. Dla przykładu, w Gdańsku pracowali w wieży kościoła św. Katarzyny. Piszczek grał na dudach, ale radził sobie świetnie również z innymi instrumentami, szałamają czy fletem. Pełnił także funkcję hejnalisty, zwłaszcza, że pierwotnie do tego celu raczej nie używano trąbki, która upowszechniła się nieco później. Powstaje pytanie, kiedy dudziarze pojawili się w Kołobrzegu. Niestety, w źródłach nie znalazłem informacji na ten temat, natomiast już na polichromii kołobrzeskiej z końca XIV wieku malarz przedstawił anioła grającego na dudach, co znaczy, że ten instrument był mu świetnie znany. Mamy również anioły grające na dudach w Koronie Schlieffenów z 1523 roku. Dudziarze musieli być więc obecni w kołobrzeskiej rzeczywistości najpóźniej od XV wieku. Jeśli idzie o źródła, mamy dane dotyczące budżetu miasta z 1712 roku. Pensja burmistrza wynosiła wówczas 619 florenów. Z kasy owego burmistrza opłacano radnych, sekretarzy, urzędników niższego szczebla oraz... piszczka i kata. Dane z 1725 roku mówią z kolei o czynszu z nieruchomości miejskich i pojawia się tam "mur piszczka" (Stefan Sienell, Einige Beobachtungen zur Finanzverwaltung der Stadt Kolberg, Szczecin 2019).

Nie natrafiłem na więcej informacji o domu piszczka. W literaturze znalazłem jednak informacje o pomieszczeniu piszczka. Znajdowało się ono na szczycie wieży kościoła Mariackiego. Pisze o tym Paulus Hinz, powołując się na informację w rejestrach budowlanych w 1655 roku, z których wynika, że podłoga na szczycie środkowego hełmu wieżowego była tak przegnita, że w pomieszczeniu piszczka lała się ludziom na woda na głowę. Przeprowadzono tam remont. Z kolegi pastor Maass podaje w swoje pracy o historii kolegiaty, że w środkowym hełmie wieżowym w XVII wieku, nad pomieszczeniem piszczka znajdowały się trzy dzwony, z czego jeden największy służył do wybijania godzin zegara w kościele Mariackim. Pomieszczenie piszczka pojawia się także we wspomnieniach Joachima Nettelbecka (Joachim Nettelbeck, Burger zu Colberg, Leipizig 1821), w których opowiada on o pożarze kolegiaty 26 kwietnia 1777 roku. "Jasny płomień wystrzelił z pioruna niczym ognista fontanna, iskry wytrysnęły niczym płatki śniegu i już leciały w kierunku Domstrasse. Bardzo się przestraszyłem i pobiegłem w stronę kościoła, i po schodach na wieżę! Wspinając się, myślałem o tym, jak wielkie może i musi być nieszczęście, skoro nikt nie byłby w stanie podjąć próby zdobycia najwyższego szczytu, gdzie w ciemnych zakątkach nie był nawet tak zaznajomiony jak ja, który w młodości czołgałem się przez nie na tak wiele sposobów, często ryzykując życiem. (...) W tak zwanym pokoju piszczka, który znajduje się tuż pod szczytem, znalazłem już kilku murarzy i stolarzy ze swoimi mistrzami na czele, z których żaden nie wydawał się tak naprawdę wiedzieć, co tu robić, a czego nie". I jeszcze raz powrócę do pastora Maassa, który w książce poświęconej oblężeniu Kołobrzegu w 1807 roku tak pisał: "Od 23 marca dzień i noc przebywało dwóch obywateli (krewny piwowar i przewoźnik) w pokoju piszczka na 70-metrowej wieży kościoła Mariackiego jako wartownicy, aby szybko meldować o zaobserwowanych działaniach wroga. Do wieży przymocowano sznury, za pomocą których można było szybko opuścić na ziemię małe pudełko zawierające wiadomości. Obywatel stał na warcie na dole i od razu przynosił te informacje komendantowi".

Wszystkie te informacje potwierdzają, że miejski piszczek miał swoje pomieszczenie w wieży kościoła Mariackiego. Zapewne nie siedział tam bez powodu. To jedynie domysły, ale prawdopodobnie był on także miejskim hejnalistą. Zastanawiające jest, jak wyglądała kwestia akustyki dzwonów we wcześniejszym okresie, w średniowieczu i dlaczego zdecydowano się, prawdopodobnie w XVII wieku, na przebudowę północnego hełmu wieżowego i wstawienie tam dużych okien. Tylko dla poprawy akustyki dzwonów, czy też wykorzystywał je piszczek do grania melodii, być może sygnałów? A może wieża kolegiaty, ta środkowa, w okresie twierdzy kołobrzeskiej była doskonałym obserwatorium, a dźwięk instrumentu mógł od dawnych czasów ostrzegać przed zagrożeniami z odpowiednim wyprzedzeniem. Nie była to tylko domena Krakowa. Zastanawiające jest wszakże, dlaczego w Kołobrzegu wiemy o tym tak mało...

Powracając do pytania z tytułu niniejszego artykułu, baszcie przy ul. Wąskiej można przypisać nazwę Baszty Więziennej. Nie budzi również wątpliwości fakt, że nazwa Baszty Lontowej jest potwierdzona historycznie. Czy była ona używana w okresie średniowiecza, tego z pewnością stwierdzić się nie da. Funkcjonowanie baszt lontowych w Europie jest dość rozpowszechnione. Obok funkcji obronnych, były one magazynem lontów wykonywanych ze sznura konopnego i specjalnie preparowanych poprzez gotowanie w specjalnej miksturze, składającej się z wapna, popiołu, saletry i nawozu końskiego. Lont był porcjowany i przechowywany w specjalnym pomieszczeniu. Dlatego też należałoby powrócić właśnie do tej nazwy wieży przy ulicy Dubois. Odrębną kwestią jest zachowany zwrot "Wieża Piszczka". Nie mam co do tego stuprocentowej pewności, ale wobec takiej, a nie innej prezentacji faktów w literaturze, przypisałbym tę drugą nazwę jednak do Baszty Lontowej.

Robert Dziemba




Administratorem danych osobowych jest Grupa Rekonstrukcji Historycznych Kołobrzeg z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Złotej 3/9 78-100 Kołobrzeg, z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 512-583-918. Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa..

Copyright © 2015-2023 GRH Kołobrzeg, tel. 500 166 222. Wszelkie prawa zastrzeżone.